sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 5: "Bal i po balu"

Nadszedł 31 grudnia, czyli długo oczekiwany dzień Balu Noworocznego. Razem z Elle przygotowania zaczęłyśmy dwie i pół godziny przed balem. No cóż trzeba było umyć głowę, uczesać się, ubrać się, umalować [ale to głównie Elle].
Zostało jakieś pół godziny do balu, czyli była jakoś 18: 30, gdy byłyśmy gotowe.
Nie wiem jak opisać sukienki jakiem miałyśmy na sobie…
Sukienka Elle:

 
I moja:


 


Siedziałyśmy na moim łóżku czekając już tylko na chłopaków. I w końcu usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziałyśmy chórem i wstałyśmy. Do pokoju weszli, tak ja się spodziewałyśmy, Patrick i James. Oboje w czarnych garniturach i białych koszulach. James w czarnym krawacie a Patrick z czarną muszką.
- Cześć. – Przywitali się.
- O! Nawet się nie spóźniliście. – Uśmiechnęłam się do nich. James podszedł do Elenor i pocałował ją w policzek. Elle natychmiast się zaczerwieniła. A w pokoju zapanowała cisza.
- Jim masz przekrzywiony krawat – zauważyłam rozładowując powstałe napięcie.
- Poprawię go. – Zaoferowała się Elle i zaczęła pieczołowicie prostować jego krawat.
- Ślicznie wyglądasz. – Szepnął mi na ucho Patrick.
- Dziękuję.
- Idziemy? – spytała Elle, gdy skończyła.
- O stary nie widziałem cię nigdy z prościej zawiązanym krawatem! – wykrzyknął Patrick.
- A kiedy ty mnie w krawacie ostatnio widziałeś?? – odgryzł mu się Jim.
- Też fakt. – przyznał i w czwórkę ruszyliśmy w stronę stołówki.

 

* * *

 

Tak jak myślałam bal okazał się dość sztywnym przyjęciem mającym na celu pokazanie Akademii z jak najlepszej strony naszym skorumpowanym władzą.
Dokładnie o 19:00 przywitał nas prezydent Statu i Stolicy pan Thomas Lewis. Niski gruby mężczyzna po 60 z (o dziwo) burzą siwych włosów na głowie. Od razu poczułam do niego niechęć. Jak ten człowiek został prezydentem??
Zaczął opowiadać jak to Statu jest z nas dumne i jacy jesteśmy potrzebni. Do czego? Nie zrozumiałam nic więcej z jego bełkotu.
Zmuszono nas do tańca. Tańczyłam z Patrickiem. Co było jedynym pozytywem tej sytuacji. Trzeb przyznać, że Bruce niezłe się spisał przez ostatni miesiąc.
Bruce…
No właśnie, gdzie on jest? Jeszcze go nie widziałam. To nie fair, że one się z tego wyplątał.
- Widziałeś Bruce’a? – spytałam Patricka wypowiadając na głos dręczące mnie pytanie.
- Nie. – siląc się na spokój. - O właśnie tu idzie. – dodał po chwili.
- Cześć Tony. Ślicznie wyglądasz. – powiedział z uśmiechem. – Patrick pozwolisz, że porwę na moment twoją partnerkę. – W odpowiedzi Patrick posłał mu sztuczny i bardzo wymuszonym uśmiech.
- Jasne.
- Zatańczysz. – wyciągnął do mnie rękę. Wyszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć to powolnej muzyki. W pewnym monecie się zatrzymaliśmy. Poczułam nos Bruce przy moim.
- Bruce. Dobrze wiesz…
- …że nie wolno. Ale zakazany owoc smakuje najlepiej.
- Chyba nie tym razem. – mówię. Piosenka się skończyła, więc odwróciłam się na pięcie i poszłam.

 

*PERSPEKTYWA ELENOR*

 

Tańczyłam z Jamesem jakiś czas, ale zmęczyliśmy się i postanowiliśmy odpocząć. Wzięliśmy po szklance kompotu czy czegoś tam. Nie wiem, co to było, ale miało smak malin. Na jednym z półmisków leżały kawałki mango, więc zaraz jednego zjadłam.
- Duszno tu. – Stwierdziłam patrząc na tańczących na parkiecie ludzi.
- I tłoczno. – dodał Jim wypijając resztę soku.
- wyjdźmy na zewnątrz. – poprosiłam.
- Jestem za. – zgodził się mój towarzysz.
Poszliśmy nie na, zewnątrz, bo nas nie wypuszczono, ale na taras. Był to piękny grudniowy wieczór i jak na tę porę roku było ciepło. Stanęliśmy w ciszy przy balustradzie. Opadałam głowę o ramię Jamesa i katem oka na niego. Wyglądał jakby bił się z myślami. Jedna z myśli wygrała bitwę i poczułam jego usta na moich. Natychmiast odwzajemniłam pocałunek.
- Szczęśliwego nowego roku. – powiedział gdy na niebie pojawiły się fajerwerki.

 

*PERSPEKTYWA TONY*

 

Po północy złożyłam niektórym życzenia. Było około pierwszej gdy miałam już dość tego spędu. Poszłam do pokoju się położyć. Patrick też miał dość i tez poszedł spać, więc umówiliśmy się o 7 rano w ruinach. Na dzisiejszy poranek była zaplanowana moja ucieczka, która zresztą nie miała prawa się udać. Ale mój osobisty twórca strategii uważał, co innego.
Poszłam do pokoju przebrałam się i przed siódmą byłam już w tunelu prowadzącym do ruin. Gdy weszłam do środka Patrick pakował coś do plecaka. Był ubrany jak gdzieś się dalej wybierał. Czarne bojówki, oliwkowozieloną koszulką i cienką kurtkę, na udzie miał zapięty nóż. Przy pasie miejsce na magazynki.
- A co ty się tak wystroiłeś? – Spytałam nie kryjąc sarkazmu.
- Idę z tobą. – Odpowiedział dalej walczą z plecakiem.
- Nie…
- Oj Tony. – Wstał i podszedł do mnie - Nie staraj się mnie przekonać żebym nie szedł postanowiłem idę z tobą koniec.
- Patrick… - przytuliłam się do niego.
Podniosłam głowę spoglądając w jego niebieskie oczy.
- Ja cię… - nachylił się. Czułam jego ciepły oddech na twarzy.
I W tym właśnie momencie się zaczęło. Usłyszałam odległe strzały i… wybuch bomby?
Chwyciłam lornetkę z plecaka i podbiegłam do okna. Na ulicach stolicy biegali ludzie z bronią.

Panika, strach, chaos…

Co to miało znaczyć?

Spojrzałam na Akademię. Okna powoli zostały zasłonięte przez żelazne zasłony tak jak i drzwi. Była jedna opcja. Ktoś włączył wewnętrzny system awaryjny. Ludzie którzy byli w środku nie mieli drogi ucieczki…
- Co to ma znaczyć?
- Nie mam pojęcia… - odpowiedział Patrick.
Usłyszeliśmy kroki i szczęk uderzającej o siebie broni. Oznaczało to, że ktoś wchodzi do ruin
Chwyciłam za pistolet, schowałam się za kolumną i zaczęłam obserwować otoczenie. Patrick z AK-47 schował się za drugą kolumnę.
- Jak do kogoś celujesz mniej odwagę pociągnąć za spust. – usłyszałam głos dochodzący z tunelu. Nie wiem czy było to do mnie czy do Patricka.
Z czarnego wylotu tunelu wyszła osoba, której najmniej się spodziewałam, a której widok dodał mi największej otuchy.


_____________
Mam nadzieję, że się podobało.
Do następnego
Charlie

4 komentarze:

  1. Bruce you are my hero !!! jimxelle nareszcie !! Chce szósty rozdział ! My feels !! Afgjdh !!

    OdpowiedzUsuń
  2. no no me gusta...ty i strzelanina - nie poznaję cię. A ciekawe kto wyszedł z tunelu... nie mogę sie doczekać "szóstki"!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam dodać komentarz, to dodaję... = szykuj się na zrypkę gdzieś w dalszej części :P
    Po pierwsze: co do poprzedniego rozdziału, to zabił mnie tekst z odśnieżaniem :D I te lekcje tańca... *.*
    A teraz do tego: Bal cudowny! Elle i Jim się całują?! IIIIP ^.^
    ". Poczułam nos Bruce przy moim.
    - Bruce. Dobrze wiesz…
    - …że nie wolno. Ale zakazany owoc smakuje najlepiej.
    - Chyba nie tym razem." - Hhahaha I TAK TRZYMAĆ! :D mogę się spodziewać gniewu Sawany, ale co tam xD
    Ale za tę końcówkę to i głowę zmyję w poniedziałek, jak nie dodasz nowego rozdziału! CO TO MA ZNACZYĆ? coś przeczuwam, że w tym tunelu był Bruce...
    Coś się ten komentarz kupy nie trzyma XD
    Pisz szybko następny, bo zwariuję albo się zabiję
    + mam blisko do radiostacji - tak a'propos twojego chwytu z wiaduktem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj spodziewaj spodziewaj D następna fanka pietra i odśnieżania ;33

      Usuń